Szczerze powiedziawszy nie rozumiem osób, które kupują duże kawałki materiału, tną to na mnóstwo maciupcich kawałeczków i zszywają. Jest to dla mnie naprawdę niepojęte, choć piękne i zawsze podziwiam cierpliwość i dokładność jakiej taka praca wymaga. A kupowanie już pociętych elementów przekracza granice mojej wyobraźni, zwłaszcza, że potrafią być dwa razy droższe niż materiał w dużym kawałku.
Oczywiście szycie patchworków ze ścinków, to zupełnie inna bajka. A że pięknych ścinków ci u mnie dostatek, nie mogłam odmówić sobie przyjemności połączenia ich w coś pięknego i użytecznego zarazem. Zwłaszcza, że ktoś mnie do tego zachęcił własnym dziełem.
Podusia ma rozmiar około 40x40cm, rozmieszczenie poszczególnych elementów rozplanowałam sama tak, aby maksymalnie wykorzystać posiadane resztki. Jest to tak naprawdę pierwszy prawdziwy patchwork, taki z pikowaniem-poprzednim brak było tego elementu. Czy ostatni? Na pewno nie! Kawałeczków do wykorzystania jest całe pudło, a szycie takich cudów bardzo odstresowuje :)
Cudna poducha! Hi, hi, tak to właśnie jest, patchwork wziął się zapewne z oszczędności, a w dzisiejszych czasach przybiera formę samodzielnej sztuki. Tak czy inaczej, to świetna zabawa :)
OdpowiedzUsuńTak, zabawa przednia, zwłaszcza jak wycina się z kawałeczków niewiele większych od potrzebnych do projektu :)
OdpowiedzUsuń