15.12.2015

Czy dzianina to tkanina?

   Tkanina to nie dzianina, a dzianina to nie tkanina. Tych dwóch pojęć nie należy traktować wymiennie. Owszem obydwa produkty tekstylne służą do produkcji uszytków wszelakich, lecz różnią się zarówno sposobem w jaki powstają, sposobem w jaki należy się z nimi obchodzić jak i właściwościami.

   Zarówno dzianiny jak i tkaniny możemy wyprodukować w różnej grubości, dowolnych kolorach, z włókien naturalnych bądź sztucznych, ale więcej je dzieli niż łączy.

   Pierwsza różnica to sposób powstawania. Tkanina jak sama nazwa wskazuje powstaje poprzez tkanie. Odbywa się to na krosnach tkackich. Mamy nitki osnowy i pomiędzy nimi przeplatamy nitkę wątku.

Od tego jak nitkę wątku poprowadzimy między nitkami osnowy zależy jaką tkaninę otrzymamy-od satyny po żakard. Nie będę się tu rozpisywać na temat poszczególnych splotów, ich zastosowania i właściwości.

   Dzianina natomiast powstaje poprzez dzianie. Mamy jedną nitkę, z której tworzymy dzianinę przeplatając ją przez oczka na maszynie zwanej szydełkarka płaską, bądź osnowarką.

   Jeśli weźmiemy dowolny kawałek dzianiny dostrzeżemy na niej pionowe kolumny oczek, nawet jeśli są one bardzo maleńkie, to na pewno tam są :) Dzianinę, w przeciwieństwie do tkaniny, możemy bardzo łatwo wyprodukować domowym sposobem używając takich oto narzędzi:

I tutaj też przeplatając oczka na różne sposoby otrzymujemy różne rodzaje dzianin. Mniejsze lub większe oczka, cieńsza lub grubsza przędza, a w końcu sposób wykończenia jak chociażby drapanie popularnej dresówki powoduje że "dzianina" to bardzo szerokie pojęcie.

   Druga różnica to sposób w jaki dana materia zachowuje się po skrojeniu. Tkanina leży płasko, dzianina(poza ściągaczami) ma mniejszą lub większą tendencję do wywijania się. Wynika to ze sposobu jej produkcji i często stanowi dodatkowe utrudnienie przy szyciu, ale może też stanowić ozdobę, np dekolt bluzki zostawiony bez wykończenia.

   Różnica trzecia to strzępienie się tkanin, które w dzianinach nie występuje. To też wynika ze sposobu produkcji. W niektórych rodzajach dzianin może nam za to "polecieć oczko", jak coś takiego wygląda wie chyba każda użytkowniczka rajstop.

   Różnica czwarta to sposób w jaki zachowują się rzeczy uszyte z tkanin i dzianin. Tkanina jest zazwyczaj sztywna(nie mówię tu o tkaninach z dodatkiem włókien elastycznych), aby dopasować ją do sylwetki musimy stosować zaszewki i cięcia modelujące. Aby móc się ruszać w tkaninowych uszytkach musimy pamiętać o odpowiednich luzach. Dzianiny są bardziej lub mniej elastyczne, zazwyczaj łatwo dostosowują się do kształtu ciała, miękko otulają sylwetkę, bez potrzeby użycia nożyczek. Luzy stosowane w szablonach przeznaczonych do dzianin są mniejsze niż te w "tkaninowych" lub wręcz ujemne, a ubrania nadal nosi się komfortowo.

   Na koniec ciekawostka, kto wiedział, że polar to też dzianina?

   Oczywiście to nie wyczerpuje tematu. Są to podstawowe różnice, których znajomość pozwoli nam na dobranie odpowiedniej materii tak, aby uszyte z niej rzeczy w pełni zaspokoiły nasze potrzeby i spełniły oczekiwania :D

A jeśli słyszeliście gdzieś, że do szycia dzianin niezbędny jest owerlok, zapoznajcie się z tą notką .






1.12.2015

Dres

   Często mam dylemat od czego by tu zacząć. Najczęściej zamiast trzymać się zasad logiki i zaczynać od początku, zaczynam od końca. Tak było i tym razem.
   Bluzo-tunika uszyta została z grubej, drapanej dresówki, (pochodzącej z tej samej partii zakupowej co dres wykorzystany do uszycia sukieneczek i fioletowej sukienki). Pierwotnie miała być krótką bluzą, nawet bez ściągacza i tak też została wycięta. Po pierwszej przymiarce stwierdziłam, że tyłek sobie w tym odmrożę i dodałam na dole szeroki pasek z podwójnej warstwy materiału. Jak się okazało w użytkowaniu był to strzał w dziesiątkę, bo moja kurteczka sięga dokładnie do miejsca wszycia panela. Rękawy od połowy przedramienia są również z podwójnej warstwy i dodatkowo bardzo wąskie, przylegają tak, że żaden niechciany podmuch tam nie wtargnie :)
   Na sesję załapał się też kot, zwany sierściuchem. Zawsze jak wychodzi na balkon boję się, że skoczy z tego czwartego pietra i nic z niego nie zostanie.

   Zastanawiam się tylko czy nie lepiej, żeby była ciut dłuższa, do leginsów jest idealna, ale tak z 10cm więcej i miałabym kolejną sukienkę :)

22.11.2015

Dresówka w wersji mini

   Jakiś czas temu nabyłam kilka metrów grubej drapanej dresówki, oczywiście w różnych kolorach z przeznaczeniem na  bluzy, portaski i sukienki. Co powstało z fioletowej już pokazałam  w tym poście.
   Z zielonej i pomarańczowej powstało coś dla mojej małej damy. Dwie sukienki, które różnią się kształtem dekoltów i minimalnie krojem. Kolory są tak żarówiaszcze, że postanowiłam troszkę je poskromić kremowymi wykończeniami.
   Zielona wersja jest poszerzana od paszki do dołu i ma dekolt w serek, wykończony ściągaczem "na zakładkę". Na razie jest też nieozdobiona, ale usilnie pracuję nad jakimś udziwnieniem :)




   Pomarańczowa jest poszerzana dopiero od talii, ma klasyczny okrągły dekolt i zyskała ozdobę w postaci własnoręcznie  namalowanego Tygryska! Było przy nim trochę zabawy, ale efekt i przede wszystkim zadowolenie latorośli są warte każdego siwego włosa :D

  Obydwie sukienki są uwielbiane i eksploatowane do granic możliwości. Kiedy mała z nich wyrośnie z pewnością uszyję kolejne.

17.11.2015

Odstresowywacz

   Szczerze powiedziawszy nie rozumiem osób, które kupują duże kawałki materiału, tną to na mnóstwo maciupcich kawałeczków i zszywają. Jest to dla mnie naprawdę niepojęte, choć piękne i zawsze podziwiam cierpliwość i dokładność jakiej taka praca wymaga. A kupowanie już pociętych elementów przekracza granice mojej wyobraźni, zwłaszcza, że  potrafią być dwa razy droższe niż materiał w dużym kawałku.
   Oczywiście szycie patchworków ze ścinków, to zupełnie inna bajka. A że pięknych ścinków ci u mnie dostatek, nie mogłam odmówić sobie przyjemności połączenia ich w coś pięknego i użytecznego zarazem. Zwłaszcza, że ktoś mnie do tego zachęcił własnym dziełem.



  Podusia ma rozmiar około 40x40cm, rozmieszczenie poszczególnych elementów rozplanowałam sama tak, aby maksymalnie wykorzystać posiadane resztki. Jest to tak naprawdę pierwszy prawdziwy patchwork, taki z pikowaniem-poprzednim brak było tego elementu. Czy ostatni? Na pewno nie! Kawałeczków do wykorzystania jest całe pudło, a szycie takich cudów bardzo odstresowuje :)

15.11.2015

Jak ja nie cierpię spodni

   Uwielbiam sukienki, zakładam jeden ciuch i jestem gotowa do wyjścia. Nie muszę się martwić czy spódnica pasuje do bluzki, czy ten żakiet współgra z dzinsami. Czy te spodnie pasują do butów na obcasie, a może są za krótkie/długie? Ogólnie nie przepadam za spodniami. Niechęć ta być może wynika z mojej figury-ciężko kupić pasujące spodnie, z mody-biodrówki to jednak nie moja bajka, a może po prostu dojrzałam do bardziej kobiecych strojów. Jakby nie patrzeć sukienki to jest to, co uwielbiam i szyć i nosić. A jeśli znajdę jakiś ciekawy fason to po prostu jestem w niebie :)
   O czymś takim myślałam jakiś czas. Szyjąc zieloną sukienkę dla córki wykonałam próbkę dekoltu jaki chodził mi po głowie. Zbierałam się jak to ja, powoli. Aż któregoś dnia na pewnym portalu krawieckim ktoś pokazał szarą sukienkę z dekoltem łudząco podobnym do tego, który sobie wymyśliłam i nawet pokroiłam, ale jakoś nie mogłam zabrać się do szycia w obawie o efekt. Zmotywowana tym, że mój pomysł być może ma rację bytu i nie będzie kompletnym niewypałem, szybciutko pozszywałam wszystkie części i tak oto powstała moja ulubiona jesienna sukienka.





   Jest tak intensywnie eksploatowana, że niektórzy moga sądzić że to jedyne nadające się do noszenia  ubranie w mojej szafie ;) Dekolt jest na tyle luźny, że nie powoduje duszności, ale jednocześnie na tyle dopasowany, że jest mi ciepło. Kieszenie, wpuszczone w boczne szwy, mieszczą wiele przydatnych drobiazgów i jednocześnie akcentują biodra, na czym mi szczególnie zależało.
   Z pewnością wrócę jeszcze do tego modelu i sprawię sobie jeszcze co najmniej jedną taką sukienkę, ale jak to ja, zbieram się do tego bardzo powoli :D

14.11.2015

Moje szydełkowe początki

   Od jakiegoś czasu szydełkuję. Jest to najnowsza z moich umiejętności. No dobra, nowsze jest pieczenie pasztetu, ale kulinaria się nie liczą, dwa razy w tygodniu próbuje czegoś nowego, z różnym skutkiem oczywiście.
   Wracając do tematu czapeczek. Jak to wszystko się zaczęło? Zawsze myślałam że szydełkiem można co najwyżej serwetkę zrobić. Nic użytecznego. Zmieniłam zdanie, kiedy we włóczkach przywiezionych od babci znalazłam szydełko. Dokładnie w tym samym czasie sąsiad, miły starszy pan, obdarował mnie kilkoma książkami o robótkach ręcznych. A że miałam wtedy sporo wolnego czasu do zagospodarowani to przejrzałam co tam ciekawego naskrobali. Makramy, hafty, szydełko, druty, nawet wyplatanie koszyków jest opisane!




   Wszystkie 3 książki są bardzo ciekawe, jednak pozycja nr 1 zawładnęła mną całkowicie. Wszystko jak krowie na miedzy wytłumaczone, krok po kroku, łącznie z dużymi ilustracjami na których wszystko widać jak na dłoni.


    Po 2 dniach dziergania "na sucho", przerabianie słupków, półsłupków, pęczków i innych pikotek, zapragnęłam stworzyć coś użytecznego.  Padło na czapeczkę dla córci. Niestety nie trafiłam z rozmiarem. 3 razy pod rząd. Ale za to czwarta wyszła super.


     Oczywiście nie ułatwiałam sobie zadania i każdą następną zaczynałam innym wzorem :) Dwie pierwsze powędrowały do mojej bratanicy, może kiedyś doczekam się zdjęć. Trzecia przelażała jakiś czas w szufladzie, ale w końcu ja opuściła i na wiosnę służyć będzie pewnej młodej damie, która niedawno skończyła roczek i musi do niej jeszcze ciut podrosnąć. A mi tak się spodobało szydełkowanie, że zaczęłam niemal masową produkcję.
    Od tamtej pory spod moich rąk wyszło sporo "dziergatków". Nawet nie wiecie jakie to miłe kiedy widzę na ulicy dziecko w "mojej" czapeczce. Raz nawet jedna pani dała mi nr telefonu do mnie "bo tak przygląda się pani tej czapeczce, a to taka pani robi, tu niedaleko mieszka, różne ma, kolorowe, można sobie wybrać, trzeba zadzwonić i się umówić, córka u niej kupiła dla wnusi, prawda że słodka?"

    Czy warto nauczyć się szydełkować? No jasne, to naprawdę nie jest trudne, wystarczy dobry nauczyciel, a szydełkowe rzeczy są takie słodkie :)

13.11.2015

Maszyny i dzianiny

   Dzianina jest bardzo wdzięcznym materiałem jeśli chodzi o umiejętności szyjącego, bardzo wiele wybaczy. Jeśli spojrzymy od strony użytkownika szytej rzeczy, to dzianiny są miłe, milusie, mięciutkie ukochane i w ogóle naj, ale i takie, które nie tylko nie tolerują nadmiaru tu i tam, ale bezlitośnie oznajmiają całemu światu, że ciasteczko niestety nie poszło w cycki ;) I trzecia rzecz, sprzęt jakim dysponujemy. Jedna maszyna przeleci prawie wszystko, inna wymięknie nawet przy zwykłym podkoszulku. Są dzianiny których szycie nie stwarza żadnych trudności, np gruba drapana dresówka, a są takie których bez owerloka nie ruszysz. Kto pamięta lajkrowe getry, które po założeniu zmieniały rozmiar dziesięciokrotnie?
  Oczywiście na te oporne też są sposoby, można podkładać papier, stosować specjalną stopkę i płytkę ściegową z małym oczkiem, odpowiednia igła też nie zaszkodzi, a nawet jest wskazana jeśli chcemy cieszyć się ciuszkiem dłużej niż do pierwszego prania. Na szwy ściągające brzegi pomoże stopka do ściegu owerlokowego.  Ale o tego typu udogodnieniach innym razem, dziś skupiamy się na maszynach i tym co i jak możemy na nich wyczarować.

    Jeśli nasza maszyna posiada zygzak to możemy szyć nią dzianiny. Jeśli mamy ścieg elastyczny to jeszcze lepiej. Dysponujemy owerlokiem 4 nitkowym - jest super. Mamy owerlok 5 nitkowy z drabinką,  bądź owerlok "czwórkę" i renderkę - jesteśmy w dzianinowym niebie :D

    Technika szycia dzianin na maszynie jest bardzo prosta. Używamy ściegu elastycznego lub odpowiednio ustawionego zygzaka. Jak go ustawić? Niestety do tego musicie dojść sami metodą prób na skrawku dzianinki. Każda maszyna i każda dzianina jest inna. Ścieg elastyczny też nie zawsze spełni nasze oczekiwania, przy mocno elastycznej dzianinie na pewno zauważymy, że to jednak mogłoby wyglądać i pracować lepiej. Zapasy możemy wykończyć w zależności od tego jak kto lubi/jak mu się podoba/jak mu wygodniej, zygzakiem lub ściegiem owerlokowym, który jest ładniejszy , ale jego wykonanie  niestety trochę trwa. Ponieważ dzianiny się nie strzępią, możemy też zostawić zapasy gołe. Kiedy ja szyłam dzianiny maszyną tak właśnie robiłam.
   Podłożenia z łatwością wykonamy podwójną igłą. Będzie to estetyczne i w miarę elastyczne. I tu kilka moich uwag. Im szerszy rozstaw igieł tym ścieg bardziej elastyczny. Niestety czasem im szerszy rozstaw tym grubsze igły, więc albo szyjemy mniejszym rozstawem, albo grubszą igłą(w mojej okolicy właśnie tak jest, nad czym nieustannie ubolewam). Często też w małych pasmanteriach podwójne igły są w ogóle nie do dostania. Nie dajcie się zwieść, igły podwójne są produkowane w więcej niż 3 rodzajach. Zostaje więc nam internet i coraz lepiej zaopatrzone epasmanterie :)  Jeśli podwójna igła nas przeraża/nie możemy jej dostać/nie podoba nam się to/jest to za mało elastyczne, to możemy przeszyć po prostu zygzakiem. I tu zasada im szerokość ściegu szersza, a jego długość krótsza(gęściejsze), wtedy jest on bardziej elastyczny . Niektóre maszyny posiadają ścieg zwany plaster miodu, on też nadaje się do wykańczania dzianin i całkiem ładnie się prezentuje.

    Co się tyczy szycia na owerloku, to też nie taka prosta sprawa. Po pierwsze regulacja, jeśli ścieg ma być ładny to musimy mu poświęcić trochę uwagi. Im dłużej używamy tej diabelnej maszynerii tym szybciej nam to idzie. Druga sprawa samo szycie, które z szyciem na stębnówce ma niewiele wspólnego, mały błąd i mamy piękną dziurę w dowolnie wybranym miejscu. Do wprawy dochodzimy z czasem i kilometrami zużytych nici.
   Jeśli posiadamy owerlok i cowerlok w jednym, czyli owerloka "piątkę" z drabinką, to w momencie kiedy zakończyliśmy szycie i chcemy podłożyć doły i rękawy musimy inaczej założyć nici(zajmuje mi to dosłownie 30 sekund, kwestia wprawy, ale na początku było nie lada wyzwaniem :) ), czasem zmienić stopkę i płytkę ściegową, tu nic nie przestawia się guziczkiem.
   Ostatnią rzeczą która w owerloku pomaga nam poradzić sobie z elastycznością dzianiny jest transport różnicowy, potocznie nazywany różnicówką. Zapobiega on robieniu się pięknej falbanki wtedy kiedy nie jest to wskazane lub pomaga w jej wyciągnięciu wtedy, gdy właśnie taki efekt chcieliśmy osiągnąć.
   Wszystkie te niedogodności rekompensują nam idealnie elastyczne szwy i podłożenia na każdym rodzaju dzianiny oraz szybkość wykonania-każdą krawędź szyjemy tylko raz.

    Podsumowując, czy można szyć dzianiny maszyną? Oczywiście że można! Czy efekt będzie estetyczny i da się to nosić? Jasne że tak! Czy warto kupić owerloka tylko na własne potrzeby? Jak najbardziej tak! Czy mając sprawną maszynę warto wymieniać ją na nową z powodu braku ściegów owerlokowych? Moim zdaniem nie, lepiej zaopatrzyć się dodatkowo w owerloka. Ale to tylko moje zdanie.


11.11.2015

Coś dla mnie

    O czapce dla siebie myślałam już od jakiegoś czasu. Na takie chłodniejsze, ale jeszcze nie mroźne dni. Kupiłam bawełniana włóczkę. Oglądałam wzory, myślałam i dumałam jak to ja. Nawet zaczęłam robótkę w nadziei, że w trakcie coś wymyślę, ale jakoś opornie mi to szło. Nie mogłam wykombinować jak zrobić zgrabną małą czapeczkę kryjącą moje długie włosy. I nagle znalazłam inspirację. W ciągu dosłownie kilkunastu godzin powstało to 
   Opaska! Wystarczająco szeroka aby zakryć większą część głowy, jednocześnie pozwalając niesfornej czuprynie żyć własnym życiem. Czyż to nie jest genialne w swej prostocie? :) Opaska została ozdobiona szydełkowym kwiatem. Celowo użyłam słowa "kwiat" zamiast "kwiatek", gdyż jest on bardzo duży.

Podoba wam się? Zajrzyjcie w takim razie do Kasi, może Was też olśni w trakcie przeglądania jej prac :D

9.11.2015

Jestem na okładce książki!


   Okej, nie jestem Piotrem Kucharskim. Nie schowałam się też za nim. Nawet nie było mnie na sesji zdjęciowej, ale jakby nie patrzeć przyłożyłam rękę do powstania tej okładki. Jak? Zaprojektowałam i uszyłam fartuch który Pan Piotr tak ładnie prezentuje, że aż chce się biec do kuchni :)

8.11.2015

Czapka dla Pani B.

Krótko źwięźle i na temat.
Czapka w rozmiarze dorosłym, 56cm obwodu, 18cm głębokości. Kolor jak na zdjęciu :) Materiał egipska bawełna merceryzowana, szydełko 4mm. Kwiatek-szydełko 2mm.
Robiło się szybko łatwo i przyjemnie, prosty wzór, jeden z moich( i nie tylko moich) ulubionych.
Co się tyczy kwiatka, to ten mnie wymęczył, miał być inny, ostatecznie wróciłam do sprawdzonego wzoru.


I jak Wam się widzi? Właścicielka będzie zadowolona? Bo paczka dotrze do niej dopiero po niedzieli, więc czapka może do mnie jeszcze wrócić na poprawki.

7.11.2015

Moje opinie i porady

     Podkreślam słowo "moje" gdyż jest to mój blog, wszystkie opinie zamieszczone na nim są moimi opiniami. Oczywiście jeśli ktoś ma inne zdanie na dany temat, to jak najbardziej może się tym podzielić w komentarzach. Może ja też zmienię pogląd, wszak tylko krowa nie zmienia zdania :)
   Jeśli ktoś ma inne zdanie na dany temat, oczywiście dyskusja jest jak najbardziej wskazana. Świat byłby nudny gdyby wszyscy myśleli tak samo, ubierali się tak samo, mówili to samo, jedli to samo. Brrrr, dreszcz mnie przeszedł na myśl o takiej monotonii.
    Zapraszam więc wegetarian, mimo że sama mięsem nie gardzę. Osoby z BMI powyżej 25, mimo że moje ponad 17 nie chce się wznieść. Miłośników szycia-sama do nich należę- i osoby które dopiero zaczynają i jeszcze nie wiedzą czy ta zabawa jest dla nich. 

   Każdy pewnie zna jakąś "ciocie dobra rada". Sama niedawno nieświadomie się nią stałam. Kiedy komuś coś doradzam, staram się mówić z perspektywy "ja robię tak i tak". Bardzo ważne jest tu słówko  "ja", gdyż to ono powoduje że osoba z którą rozmawiam ma wybór, może zrobić tak jak ja lub nie. Nie ma tu formy pouczania "zrób tak i tak", która żadnej alternatywy nie daje. Ostatnio o tym zapomniałam i awantura gotowa. Na szczęście szybciutko wszystko zostało wyjaśnione, a ja mam nauczkę żeby bardziej się pilnować. Jeśli kiedyś znowu się zagalopuję to bez krępacji należy przywołać mnie do porządku! :)
 Wszystkie rady umieszczane na blogu są przeze mnie wypróbowane i stosowane. Jeśli masz ochotę z nich skorzystać będę bardzo ucieszona, że komuś się przydały. Jeśli wydają Ci się niedorzeczne, napisz dlaczego, może rozwieję Twoje wątpliwości, a może uznam że masz rację i zmienię taktykę:) Jeśli masz inny sposób na rozwiązanie danego problemu śmiało dziel się tym, wiedzy nigdy za wiele.
   Nie zamierzam tylko tolerować niegrzecznych i obraźliwych wypowiedzi, oraz "nie bo nie". Krytyka jest jak najbardziej potrzebna, ale krytyka konstruktywna. "Nie podoba mi się ponieważ...""ta metoda jest zła, bo..." jest jak najbardziej na miejscu.

    Życie jest za krótkie żeby marnotrawić je na niepotrzebne konflikty. Jestem tu bo kocham szycie, jeśli i Tobie jest, lub czujesz że może być bliskie, to jesteś w odpowiednim miejscu :) A na ciocie dobra rada jest tylko jeden sposób, grzecznie wysłuchać, przytaknąć i, że tak kolokwialnie powiem, olać! ;)

2.11.2015

Zrób sobie kominokaptur


   Na wstępie zaznaczam, że będzie to raczej wskazanie kierunku niż gotowy przepis. Więcej zdjęć i zastosowań kominokaptura tutaj
   Bierzemy włóczkę, użyłam akrylowej - 298m w 100g, do której producent zaleca druty 3,25 do 4 i druty - korzystałam z 4mm i 5mm.
   Teraz znajdujemy osobę, która będzie musiała nasz wytwór nosić. Mierzymy u niej odległość od ramienia przez głowę do ramienia, dodajemy kilka cm i to będzie nasz wymiar wyjściowy.
   U mnie zmierzone było 51cm, dodałam 5 cm i otrzymałam wyjściowe 56cm. Pytanie ile dodać? Trochę ciężko precyzyjnie określić tyle i tyle. Jeśli robicie dla dziewczynki, która cały czas chodzi w "palemce" to musicie dodać więcej, żeby fryzurka się zmieściła. Dla krótko ostrzyżonego dwu letniego chłopca pewnie wystarczy 3 cm. Zależy to też od tego ile zmierzyliśmy, jeśli 70cm, to te 3 cm niewiele zmieniają, lecz jeśli mamy 30cm, to będzie to zmiana aż o 10% czyli bardzo dużo.  Jeśli wszystko jasne to lecimy dalej.
   Poniższy schemat przedstawia kształt naszego kominokaptura jaki powinniśmy otrzymać przed zszyciem. Kolorem czerwonym zaznaczyłam nasz wymiar wyjściowy, pozostałe kolory omawiam poniżej.
 Gotowy kominokaptur z oznaczeniami jak na powyższym schemacie


Lewa strona, idealnie widać ściagacz zaznaczony na powyższym obrazku na niebiesk



   Nabieramy ilość oczek jaka pozwoli nam uzyskać nasz wymiar wyjściowy. U mnie było to 114oczek, nabrane na druty 5mm podwójną nitką. Ilość oczek i grubość drutów musisz dostosować do włóczki jaką wybrałaś.  Zaczynamy przerabianie:  6 oczek ściągacza, potem same prawe i ostatnie 6 oczek znowu ściągacz. Te 6 oczek to u mnie około 3,5cm, jest to minimalna ilość jaka powodowała, że brzeg się nie wywijał. Możesz zrobić 5 oczek, albo 10, chodzi tylko o to, aby nasz brzeg pozostał prosty :)
   Następne rzędy przerabiamy jak nam oczka schodzą. Proste prawda?
  Jak już tak zapamiętale dziergamy prędzej czy później pojawi się pytanie: dużo jeszcze? Ciężko powiedzieć :) Kiedy wydaje nam się że mamy już spory kawałek możemy kapturek przymierzyć. W tym celu składamy go wzdłuż szarej przerywanej linii, zszywamy roboczo lub spinamy np. agrafkami (zszyłam od razu na stałe, ponieważ robiłam na drutach na żyłce i nie przeszkadzało mi to)i zakładamy na głowę delikwenta, który posłużył nam wcześniej do zdjęcia miary. Pamiętamy tylko że nasz brzeg przy buzi będzie się wywijał i jeśli wydaje się że taka głębokość jest idealna, to dorabiamy jeszcze kawałek, na to wywinięcie.
   Ja zrobiłam 27cm, co po odjęciu wywinięcia dało 23cm w górnej części gotowego kaptura(błagam nie pytajcie ile to było rzędów!)
   Teraz część artystyczna. Zaczynamy kominek. 
   Albo idziemy na łatwiznę , zakańczamy robótkę, robimy ściągaczem szalik, doszywamy do kapturka i gotowe. Albo bawimy się dalej :)
   Musimy ustalić jaka dziura na twarz jest nam potrzebna(żółty kolor na schemacie). Najprościej po prostu przymierzyć i zaznaczyć jaka wielkość nam odpowiada. Każdy jest inny, jeden lubi mieć naciągnięte na nos, drugi woli aby mu się w okolicach brody nic się nie majtało. U mnie dziura ma 78 oczek, czyli około 21 cm, te oczka musimy zakończyć, a z tego co zostało zaczniemy robić ściągaczowy komin(na schemacie kolor czarny).
   Do tej pory robiłam drutami 5mm z podwójnej nitki. Teraz przesiadamy się na 4 i pojedynczą nitkę.
Ale najpierw ciut matematyki.
   Mam początkowe 114 oczek, musimy zamknąć 78, zostaje 36, i te 36 dzielimy na dwa, bo będą dwa ściągacze( czarne prostokąty na schemacie, które zszyjemy w całość) po 18 oczek. U siebie rozliczacie wg. swoich ilości.
   Zaczynamy przerabianie kominka, mamy na drutach oczka składające się z 2 nitek każda i podwójną nitkę. Nitkę rozdzielamy i teraz będziemy robić tylko jedną, na drutach 4mm. Pierwsze oczko przerabiamy normalnie, czyli po prostu przekładamy na prawy drut, drugie i kolejnych 17 składające się z 2 nitek przerabiamy tak, że każdą nitkę przerabiamy z osobna, jedną na lewo, drugą na prawo. Po prostu z jednego oczka robimy dwa, jedno lewe, jedno prawe, czyli ściągacz. 
  Tu widać  to miejsce:

Na prawej stronie przejście jest dość łagodne



 Z lewej strony mocniej rzuca się w oczy.




    Po przerobieniu wszystkich oczek przewidzianych na ściągacz, u mnie 18, czyli na drutach mam 1(to zdjęte)+17x2(bo z każdego zrobiłam 2) = 35 zaczynam zamykanie oczek przewidzianych "na twarz", u mnie 78. Zostaje mi 18 , które przerabiamy analogicznie do pierwszych 18, z tym że pierwsze przerabiamy rozdzielając nitkę, a bez rozdzielania ostatnie ,dzięki temu mamy ładny brzeg.
Powinniśmy mieć na drucie oczka ściagaczowe(lewe-prawe-lewe-prawe) w ilości odpowiadającej naszym wcześniejszym wyliczeniom, u mnie 35, przerwę i kolejne oczka ściagaczowe w takiej samej ilości. 
    Jedna nitka wisi na początku robótki, druga na końcu. Przy rozdzielaniu jedna została przy jednym brzegu, drugą przerobiliśmy do drugiego brzegu. Jeden komplet oczek przekładamy na coś, żeby nam nie przeszkadzały, ja używam kawałka włóczki, a drugi komplet przerabiamy jak nam oczka schodzą czyli ściągaczem. Możemy zrobić z każdej strony taki sam odcinek, można z jednej więcej z drugiej mniej, nie ma to większego znaczenia. Na poniższym zdjęciu widać moje łączenie. Części były różnej długości. Cały ten element powinien mieć mniej więcej tyle długości co nasz kaptur (zielona linia na schemacie), ale to też zależy od preferencji, jeden woli ciaśniej, drugi musi mieć luźniej bo go dusi. Mój "szalik" miał dokładnie tyle co kaptur, czyli 2x27cm,  ale  małe sprytne łapcie wyciągnęły go przy zakładaniu aż 10cm! Kiedy uznamy że nasz komin ma wystarczającą długość, łączymy elementy. Jeśli nie zrobiliśmy tego wcześniej zszywamy szew z tyłu kaptura i możemy śmigać :)


Ostatnie spojrzenie na nasze dzieło




   I możesz nurkować do szafy w poszukiwaniu drutów i włóczki. Nie znalazłaś nic odpowiedniego? Nic nie szkodzi, pasmanteria niedaleko :)

31.10.2015

Uszyję ci...

    Pewnego dnia, gdy szukałam w sieci inspiracji do kolejnych czapeczek, moje starsze dziecię bardzo chciało dowiedzieć się co i dla kogo będę robić. Pokazywała zdjęcia i wykrzykiwała: taka, taka! O, ta! A ta dla kogo? Dla dziewczynki. A jakiej dziewczynki? Jeszcze nie wiem. A mi zrobisz? Tak kochanie. A jaką? Jaką będziesz chciała. To chcę taki kominek i taki kapturek i tu z kwiatkiem i żebym mogła sama zakładać i ...! Dobrze kochanie, zrobię. Ale taki z kwiatkiem? Tak. Kiedy? Potem. Kiedy?...
    W końcu nie dało się tego odwlekać, wzięłam włóczkę, druty i zabrałam się do pracy. Nie wiedziałam tylko od czego zacząć. Kilka razy zaczynałam, prułam, dumałam. Cały czas słysząc mamo kiedy skończysz, mogę przymierzyć? I w końcu skończyłam :)
    Tak prezentuje się gotowy kominokaptur.


    Można go nosić odsłaniając większą część buźki lub naciągając bardziej na czoło, zmieści się też pod nim cienka czapka.


     W trakcie użytkowania część "komino" mocno się wyciągnęła(ach te małe szarpiące łapcie), muszę poprawić, ale dało to dodatkowy sposób noszenia . 


    Możemy też zdjąć kapturek i np. w sklepie dać pooddychać czuprynce, nie tracąc nic z uroku, a nawet zyskując :)





Ostatnie spojrzenie i możemy biec na dwór :)


P.S. Na kwiatki którymi miał być przyozdobiony pewnie jeszcze trochę poczeka, ale jak tylko zostanie w nie zaopatrzony natychmiast odnotuję to na blogu :)

26.10.2015

Uszyję ci...

    Dziecięca wyobraźnia nie zna granic. Jakiś czas temu moje starsze dziecię zasiadło w swoim pokoju wpatrzone w skrawek materiału na którym robiłam próbne dziurki i inne takie. Coś tam dotykała, z czegoś się zaśmiewała. Ot dziecinne zabawy. Kiedy robiłam porządki szmatkę wyrzuciłam i pożałowałam tego czynu jeszcze tego samego dnia, gdyż okazało się że szmatka była komputerem! Łzom nie było końca, więc chcąc, nie chcąc wypowiedziałam te straszne słowa "uszyję ci komputer".
     Zabierałam się do tego jak przysłowiowy pies do jeża. Obmyślałam. Planowałam. Miałam cichą nadzieję że zapomni. Niestety nie zapomniała. Upominała się cierpliwie, chodziła za mną, chodziła i w końcu wychodziła :)
    Komputerek powstał z filcu.
Jest niesamowicie prosty w swej konstrukcji. Do jego wykonania potrzebny jest filc, użyłam dość cienkiego, zakupionego w empiku. Jego ilość zależy od tego jak dużą zabawkę chcemy zrobić, oraz ilu kolorów chcemy użyć. Mój sprzęcior po złożeniu ma format A5, czyli zwykłego zeszytu i jest trójkolorowy.
Jeden filcowy arkusz zginamy na pół i mocno dociskamy zgięcie, aby uzyskać widoczną krawędź.
Z pozostałych arkuszy wycinamy prostokąt na klawiaturę oraz ramkę o boku około 2cm(przy większym lub mniejszym formacie odpowiednio modyfikujemy wymiary). Zarówno ramka jak i prostokąt muszą być około 2mm niższe niż połowa głównego arkusza, tak aby po ułożeniu ich na nim pozostał około 5mm odstęp.

Teraz rysujemy/wyszywamy/wyklejamy/malujemy klawiaturę. Można użyć farb, wyszyć ręcznie lub użyć innej dowolnej techniki. Nie trzeba nawet umieszczać tam liter, mogą być obrazki lub inne dowolne ozdoby. Ja użyłam maszyny do szycia i to wcale nie był najszybszy z możliwych sposobów zagospodarowania tej części zabawki.
"Narysowałam" układ klawiatury i zaczęłam żmudne wyszywanie cyferek i literek. Na tym etapie pracy popełniłam pewien błąd i zapytałam latorośli czy się podoba. No i się podobało, tylko trzeba było nanieść niewielkie poprawki, co widać poniżej :)
Po naniesieniu "niezbędnych" poprawek i wyszyciu wszystkich literek zabieramy się do ozdabiania ramki i panela głównego. Użyłam w tym celu ściegów ozdobnych, których w mojej maszynie dostatek. Kolejność, kolory oraz inne detale zostały wymuszone przez dziecię, które na tym etapie prac nie odstępowało mnie już na krok. 

Oczywiście możemy pominąć cały etap ozdabiania i od razu przejść do składania tego w całość. Klawiaturę i ramkę układamy na naszym panelu głównym i przeszywamy ściegiem prostym możliwie jak najbliżej krawędzi. Klawiaturę przeszywamy na około.
Ramkę z 3 stron, górną krawędź zostawiamy wolną.
 Po przeszyciu spód powinien wyglądać tak:

Aby laptop trzymał formę i nie były mu potrzebne dodatkowe podstawki musimy złożyć go na pół i przeszyć rożki przy złożeniu, tak dosłownie 3-4mm. Jeśli przeszyjemy za dużo komputer nie będzie się otwierał.
Teraz jest (prawie)gotowy. Bo jak to tak bez kwiatka? A kwiatek obowiązkowo z guziczkiem w środku :) Szybko powstał nieplanowany pierwotnie filcowy kwiatek.
W czasie jak ja walczyłam z florą powstało coś co pozwala zaprezentować mi po co ta dziura w ramce

Teraz naprawdę gotowe!


Bułka z masłem, prawda? Więc nie siedź tak, tylko leć do sklepu po filc lub nurkuj do swoich nieprzepastnych zapasów tkaninowych, bo na pewno znajdziesz tam odpowiednie szmatki na  nową zabawkę dla swojej pociechy :)

     W trakcie szycia, każdy element z osobna i wszystkie razem zostały dość mocno przeczołgane przez moje młodsze dziecię, więc lata świetności laptopik miał już za sobą zanim do końca powstał. Czy ktoś wie czy filc można wyprasować?